Gdy deser staje się nagrodą, a obiad – karą. Stawianie warunków i ustalanie zasad gry przy stole.
Nikt nie lubi, gdy coś mu się narzuca lub odbiera. Dlaczego więc oczekujemy, że dziecko przyjmie zakaz lub warunek z pokorą? Mówiąc: „Jak zjesz obiad, to dostaniesz deser”, nieświadomie czynimy deser czymś niedostępnym i lepszym. To zwiększa jego atrakcyjność. A obiad? Trafia automatycznie na przegraną pozycję. To blokada, którą trzeba pokonać przed deserem.
Spójrz na to z innej perspektywy. Co czujesz, wypowiadając te słowa: ,,Najpierw pójdziemy na szczepienie, a potem na lody.” Już sam układ zdania jasno pokazuje – coś niemiłego zostanie „nagrodzone” czymś przyjemnym. Tak samo jest z obiadem. Obiad to ta nieprzyjemność, która musi minąć, by zdobyć deser.
To właśnie dlatego takie komunikaty działają odwrotnie do zamierzonego efektu. Dziecko zaczyna postrzegać obiad jako przykry obowiązek, a jedzenie jako coś, o co można się targować. I nawet jeśli jeszcze nie usiedliście do stołu, a ono już czuje niechęć do głównego posiłku.
Czy dzieci wymyślają przy stole i robią nam na złość?
Dziecko żyje tu i teraz. Może obiecać coś, czego za pięć minut nie będzie pamiętało. W chwili składania obietnicy, naprawdę tego chce. Zaufaj mu. Wiesz czemu? Ponieważ umiejętność manipulacji – to poważne słowo, ale uwierz mi, że są rodzice, którzy nazywają swoje dzieci manipulantami – pojawia się dopiero około 6-7 roku życia. Młodsze dzieci, najpierw zaczynają rozumieć, że inne osoby mają własne myśli! Zmienia myślenie, prawda?
Co więcej, dzieci do 5 roku życia, nie potrafią przewidywać konsekwencji ani wybiegać w przyszłość. Oczywiście, są pewne proste i bezpośrednie konsekwencje takie jak to, że upuszczenie kubka wiąże się z rozlaniem płynu. To też coś, co potrafi samo zauważyć za pomocą zmysłu wzroku. Jednak myślenie przyczynowe i abstrakcyjne, takie o którym mowa w tym artykule, to zamierzone działanie. Te złe intencje dopisane do dziecięcego zachowania, pochodzą od nas – rodziców.
Dlaczego dzieci tak bardzo bronią się przed zjedzeniem obiadu?
Praktyka jasno pokazuje, że często zachęcamy dziecko do jedzenia wbrew temu, co podpowiada mu własne ciało. Mówiąc prościej – po obiedzie, jego brzuszek jest już pełny, gdy nagle pojawia się deser. W efekcie dziecko, nie potrafiąc się powstrzymać, je „pod korek”, przekraczając sygnał sytości. Kiedy taka sytuacja powtarza się regularnie, w jego organizmie i głowie zaczyna kształtować się pewien mechanizm.
Mechanizmy obronne u dziecka. Co się dzieje z punktu fizjologii?
Kiedy dziecko słyszy, że po obiedzie czeka na nie deser, automatycznie zje mniej obiadu. Zostawia miejsce na to, co naprawdę je interesuje. Pomyśl, jak trudno czasem oprzeć się małej przyjemności – kawie, czekoladzie czy ulubionemu serialowi. Dzieciom tym trudniej, ponieważ zazwyczaj nie mają słodyczy w zasięgu ręki.Wiedzą, że jeśli nie wykorzystają okazji teraz, mogą długo czekać na kolejną.
Co robić? Najlepsze praktyki z gabinetu dietetyka i waszych domów.
Przygotowałam dla ciebie w punktach, kilka ważnych zasad, które możesz wprowadzić od zaraz. Wybierz 1-2 punkty i zaobserwuj zmiany. Odetchniesz z ulgą, gdy wreszcie uwolnisz się codziennych awantur przy stole.
- Zamiast mówić: „Zjedz obiad, to dostaniesz deser”, spróbuj inaczej zarządzać słodyczami. Ustal z dzieckiem jasne zasady. Możecie je spisać i powiesić na lodówce lub dopisać punkt do rodzinnego regulaminu.
- Dobrym rozwiązaniem jest też włączenie deseru do obiadu – wtedy znika element rywalizacji, a jedzenie staje się jedną, spójną przyjemnością.
- Warto też pokazywać zdrowsze alternatywy. Pokrój owoce i po prostu postaw je na stole – nie zachęcaj słowami, pozwól, by dziecko samo po nie sięgnęło. Sama daj przykład, nakładając sobie porcję. Możecie też wspólnie przygotować coś słodkiego: ciastka z mniejszą ilością cukru, słodzone daktylami lub bananem. A jeśli lubicie czekoladę – sięgnijcie po gorzką. Zawiera błonnik, a przy tym wciąż zaspokaja ochotę na coś pysznego.
- Samodzielne zarządzanie słodyczami to ważna nauka uruchamiania hamulców i dawkowania sobie przyjemności. Pozwól dziecku wybrać kilka słodyczy w sklepie. Koniecznie pokaż mu też zdrowszy wybór – batoniki daktylowe czy z orzechami. W domu ustalcie miejsce przechowywania ich, tak aby dziecko miało do nich dostęp. Nie musi to być na widoku – wtedy łatwiej będzie się mu powstrzymać. Zaznaczcie w kalendarzu kolejny dzień zakupów i możliwości wyboru kolejnej porcji słodyczy. Dziecko nauczy się, jaka ilość jest dla niego wystarczająca by nasycić chęć na słodkie ale jednocześnie nieszkodliwa.
- Ustalcie pory jedzenia słodyczy. Bądź konkretna. Może to być jeden dzień w tygodniu albo okazja przy rodzinnym wyjściu do kawiarni.
Z czasem zauważysz, że takie podejście naprawdę działa. Dziecko przestaje traktować słodycze jak nagrodę. To mały krok, który zbuduje w nim zdrową relację z jedzeniem na całe życie.

